Magazyn obscurny

Nr XIV

Okładka: Pan Zdzisław
Okładka: Pan Zdzisław

Koniec roku to niewątpliwie czas podsumowań, tworzenia list top, snucia planów i postanowień na nowy rok jak i zakup nowego kalendarza. Zabawa do białego rana w Sylwestrową noc ma nas natomiast znieczulić. I choć można stwierdzić, że czas istnieje tylko na nasz użytek, w celach organizacyjnych to nieuchronnie płynie. Dosiego roku czytelnicy!

W 14 numerze Obscurnego mamy dla Was mocne zdjęcia Przemka Kota, fikuśne autoportrety Łukasza Pietrzaka i reportaże naszych redaktorów – Jerzego Rzechanka i Michała Patronia. Radosław Wator pokazał nam jak patrzy na świat przez obiektyw aparatu, grupa twórcza Art Fokus 13 podarowała nam trochę koloru, a Pan Zdzisław przeniósł w czasy PRL.


~ Magdalena Napierała

Przemysław Kot

red. Magdalena Napierała

kotu69.tumblr.com

Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot

Z twórczością Przemka miałam okazję zderzyć się na tegorocznym Festiwalu Fotografii Analogowej SKOFOT, gdzie był jednym z zaproszonych artystów. Jak sam stwierdził jego fotografię są mocne, często usuwane z przestrzeni internetowej, nie są robione do erotycznych kalendarzy, nie pasują do magazynów modowych. Ciężko je gdziekolwiek zaszufladkować, jakie są więc Twoje fotografie? Można je oprawić i powiesić sobie w salonie?

Kiedyś wydawało mi się, że drogę fotograficzną, którą podążam wybrałem sam, jednak z czasem zrozumiałem, że to ona wybrała mnie. Jesteśmy jak jeden organizm, ja jestem nią a ona mną. Rzeczywiście ciężko zaszufladkować to co tworzę, jest to swego rodzaju luka w sztuce. Może kiedyś ta indywidualność przekuję się na coś więcej. Najchętniej widziałbym swoje prace na ścianach, ale galeryjnych, oprawione w drewniane ramy. Co do zamieszczenia ich w domowych salonach, czemu by nie, jeśli tylko ktoś stwierdzi, że taki element byłby częścią jego codziennej przestrzeni - jak najbardziej jestem ZA!

Jakiś czas temu czytałem tekst o ludziach kupujących prace Beksińskiego. Nabywali je, wiedzieli że są dobre, ale trzymali je dobrze zabezpieczone na strychach,bo zawieszone na ścianach dominowały i pożerały całe otoczenie swoją energią. Dlatego jestem ciekaw, czy znajdą się w przyszłości osoby, które będą chciały wprowadzić moją energię do swoich przestrzeni. Marzy mi się też, aby kiedyś ktoś zechciał wydać moje prace w albumie, byłoby to dla mnie chyba największe ukoronowanie mojej twórczości.

Dla naszego magazynu zaproponowałeś fotografie na pograniczu brzydoty, naturalizmu, horroru? Skąd takie fascynacje?

Wybrałem fotografie, które chowałem i chowam do przysłowiowej szuflady. Kilka z nich nigdy nie było nigdzie publikowanych. Do wyboru tego a nie innego zestawienia popchnęła mnie nazwa waszego magazynu. Stwierdziłem, że może teraz jest ten czas,by coś z tej szuflady wyciągnąć i pokazać szerszemu gronu. Niektóre zdjęcia robione były polaroidem i to na pierwszych seriach pod szyldem impossible, a jak wiadomo były to partie mocno niedoskonałe, gdzie obraz był jedną wielką niewiadomą, co podnosiło jeszcze jego artystyczny wydźwięk. Obecnie to już któraś tam z rzędu ulepszona generacja tych wkładów, od których na chwilę obecną odszedłem całkowicie, skupiając się jedynie na błonach 120.

Fascynacje, które były zapalnikiem do powstawania takich, a nie innych obrazów są wszelakiego źródła, jednak nie są one absolutnie moją stałą formą w działaniu, występują raczej w formie impulsu. Gdy mnie najdzie to działam w ten, a nie inny sposób, podkręcając świadomie moc obrazu. Działam tak, aby zadowolić przede wszystkim siebie, brzmi to trochę egoistycznie i poniekąd jest. Jednak ja oraz bohaterowie moich zdjęć wiemy, że nie przyniesie to uznania ani poklasku mas, tylko zaspokoi nasze ciche pragnienia zrobienia czegoś, co pokaże nas w sposób brzydki, niedoskonały, kontrowersyjny, a czasem nawet perwersyjny. To siedzi gdzieś głęboko w nas, taka potrzeba uzewnętrznienia i wylania tej brzydoty, wymieszanej z dziwactwem zwanym w slangu "chorym gównem".

Modelki są zadowolone z Twoich wizji, z tego jak je przedstawiasz?

Na początku mojej foto drogi z modelkami miałem spory problem. Najczęściej, gdy już wszystko miałem zaplanowane i podopinane to w przeddzień sesji okazywało się, że musimy ją odwołać. Modelki tłumaczyły się: chorobą, psem, kotem, chomikiem, tamponem itp. Ja zawsze byłem nastawiony, że za _foty dam się pokroić, mogłem stanąć na głowie, żeby być gotowym w dniu sesji. Z ręką na serduchu, po kilku takich odwoławczych akcjach z człowieka uchodzi powietrze i ręce opadają. Na szczęście, pomimo niepowodzeń brnąłem dalej z wewnętrzną potrzebą działania. Może chciałem coś udowodnić sobie, może innym, a może po prostu jestem uparty jak muł. Miałem świadomość, że w tamtym okresie moje portfolio wyglądało ubogo, było to raptem kilka fot. Jednak były mocne i charakterne, zawsze stawiam na jakość, nie na ilość. Przekłada się to także na wszystkie aspekty mojego życia. Wolałem mieć mało, ale z przytupem.

Z upływem czasu, gdy zaczęło przybywać fantów w plecaku czyli fot w portfolio problemy z modelkami pojawiały się sporadycznie. Starałem się wypracować pewien styl, który by mnie wyróżniał na tle tego zalewu plastiku i zaczęło działać to na moją korzyść. Doszło do tego, że modelki same zaczęły pisać. Piszą te, które chcą mieć coś innego od tego, czego mają już sporo. Chcą czegoś nowego, odjechanego, chcą mieć fotki "Kota" w portfolio.

Zakres pozowania zawsze ustalam na początku, żeby nie było niesmaku co do wizji i tego jak je przedstawię w trakcie. Rzadko daję opis tego co będziemy robić i gdzie, a już na pewno nie wysyłam inspiracji. Najczęściej mam jakiś szkic w notatniku, ale tego nie wysyłam, za to ja proszę modelkę o sfocenie wszystkich swoich butów. Na podstawie moich dokonań przedstawionych w portfolio dziewczyny dają mi swego rodzaju zieloną kartę zaufania i tym samym nasze role się odwracają, to ja zostaję fanem swoich fanów. Bez bohaterek/bohaterów moich fot mój świat byłby tylko zamysłem, a tak może się on urzeczywistniać.

Na sesjach czy plenerach z modelkami, musisz być wizjonerem – znaleźć miejsce, zaplanować kadr, ubrać modelkę, prezentujesz też swoje instalacje. To już nie tylko samo fotografowanie, ale trudne zadanie. Jak się w odnajdujesz w takiej wielozadaniowej roli?

Dzięki,że zauważyłaś te wszystkie pochodne składające się na całość powstałego obrazu. Jest to spory zakres działań spływający na barki fotografa alternatywnego, ale ja to lubię dźwigać, sprawia mi to sporą przyjemność. Im więcej mogę w to wszystko wpompować siebie, tym bardziej jestem zadowolony z efektu. Oczywiście jeśli tylko mi wszystko wyjdzie tak jak sobie zaplanowałem, bo pamiętajmy, że nie zawsze wszystko siada w kadrze tak jak byśmy tego chcieli. Z czasem jednak przecieranie tego szlaku powoduje pewną swobodę, która w końcu daje możliwość bawienia się tym. Ja od zawsze miałem pociąg do kreowania czegoś, od tego zaczęły się moje fotograficzne początki. Zacząłem tworzyć modowe "instalacje", totalnie niepraktyczne, z zastosowaniem tylko pod zdjęcia. Kreowanie przekłada się na lokalizacje swoich działań w przestrzeni. Jeżeli robię sesje na swoim terenie, wtedy mam praktycznie wszystko zaplanowane. Często nawet rozrysowane w formie szkicu. Jest cały zarys, plan czy nawet rysunek tego jak chciałbym, żeby to wyglądało i jaki ma być wydźwięk tej sesji. Natomiast gdy działam plenerowo, na wyjeździe, w nowym miejscu, to mam tylko pewne zarysy tego, co chciałbym zrobić. Szukam odpowiedniego miejsca, które będzie zestrojone z pomysłem. Najczęściej chodzę na 'sucho' z Kievem i patrzę co chwilę w matówkę szukając tej odpowiedniej energii. Czasem jest tak, że miejsce ma w sobie taką moc, że pod jego wpływem jestem w stanie zadziałać w sposób nieplanowany i spontaniczny.

Jakim aparatem fotografujesz i dlaczego akurat takim?

Większość moich zdjęć powstało na aparacie Kiev 60. Jest to średnioformatowiec na błonę 120, robiący foty w kwadratowym formacie 6x6, aczkolwiek ostatnimi czasy z doskoku używam Fuji w formacie 6x7 gdyż brakowało mi trochę oddechu od kwadratu. Dlaczego tak mocno do mnie przyległ ten Kiev 60 ? _Przede wszystkim ze względu na jego niezawodność. Nie jest on oczywiście wyzbyty wad, jedną z nich jest na przykład to, że nakłada klatki. Jest to jednak problem do zniwelowania. Można oddać go do wyregulowania albo podklejać taśmą tak by klisza fizycznie zrobiła się grubsza i po problemie. Ja stosuję to drugie rozwiązanie, a wręcz uczyniłem z tego swoistego rodzaju rytuał. Na korzyść tego apartu przemawia także jego koszt. To około 300-600zł, co pozwala na kupno nawet kilku takich modeli. Jest ciężki do zajechania, ale z czasem każda rzecz kończy swój żywot i wtedy takiego wysłużonego staruszka, który dał nam tyle dobra z siebie ile tylko mógł odkładam na półkę jako eksponat i sięgam po następnego.

Nawet toporna uroda Kieva jest jakaś bliska memu sercu. Czasem się nawet śmieje, że jak wybuchnie konflikt zbrojny to ja będę we wrogie wojska rzucał Kievem i tym ich pokonam. Oczywiście żarty, ale prawda jest taka, że kilkakrotnie przez moją niezdarność zaliczał glebę, czy to razem ze statywem, czy prosto z ręki i poza jakimiś drobnymi otarciami nic mu nie dolegało.

Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot
Fotografia autorstwa Przemysława Kota
fot. Przemysław Kot

Radosław Wator

red. Kamil Dratwa

plfoto.com/481637/autor.html

Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator

Nazywam Się Radoslaw Wator. Mój kontakt z fotografią nastapił gdy byłem jeszcze dzieckiem. Pierwszy aparat do dziś stoi gdzieś na półce. Dziś mam prawie 41 lat i nadal fotografuję, z jakiejś niezbadanej wewnętrznej potrzeby. Sam mówię, że to życie pisze scenariusze, a ja tylko robię do tego zdjęcia.

Jaką wartość widzisz w swojej fotografii, czy wpływa ona na świat i ludzi? Co chcesz osiągnąć publikując zdjęcia?

Fotografia ma dla mnie na pewno wartość emocjonalną, staram się zamykać w kadrze prawdziwe historie, takie które niejednokrotnie dotyczą moich najbliższych. Czy wpływam na świat i ludzi? Mam nadzieję, że tak!

Każdy z nas fotografujących, publikuje swoje prace "po coś" i nie mam tu na myśli niezliczonej ilości "lajków". Ja sam chcę poprzez moje zdjęcia wyrazić część siebie. Chcę aby odbiorca był w stanie odczytać pewne zamysły w mojej fotografii - przy czym, bez znaczenia jest tu, czy są to zdjęcia reportażowe, czy te bardziej artystyczne, na których opowieść kreuję z modelem.

Jakim doświadczeniem jest dla Ciebie proces twórczy?

Fotografia jest dla mnie bardzo ważna. Podobno jeśli przez dłuższy czas nie mam aparatu w rękach staję się nie do zniesienia i coś w tym musi być. Każda sytuacja, tak naprawdę powoduje to, że szukam w głowie kolejnych kadrów, które kiedyś mogą stworzyć opowieść.

Pomysły, które przychodzą mi do głowy nagle, zapisuję w notesie. Czasem jako pojedyncze hasła, a czasem jako szkice. Staram się je realizować na bieżąco, choć nie zawsze jest to możliwe. Idee czekają w notatkach oraz w mojej głowie i niejednokrotnie bywa tak, że te wcześniejsze mieszają się z nowszymi kreując coś całkiem innego. Następnie staram się to wszystko zobaczyć przez wizjer aparatu, tu właśnie jest kolejny etap, gdzie projekt może zostać znów ulepszony. Efektem końcowym są opublikowane fotografie, które spełniły moje oczekiwania. Istnieją też zdjęcia, które muszą we mnie w pewnym stopniu "dojrzeć", bym mógł je pokazać.

Proces twórczy jest dla mnie doświadczeniem równoważnym z samą fotografią, to taka już część mnie i tego w jaki sposób patrzę na świat.

Co Twoim zdaniem decyduje o dobrym portrecie? Jaki jest Twój przepis na dobry portret?

Dobry portret to portret... no właśnie. Mnie osobiście fascynuje sam człowiek i jego osobowość, dopiero później cechy zewnętrzne. Wydaje mi się, że dobry portret jest wtedy, kiedy to wszystko potrafimy pokazać w jednym kadrze, dodając jeszcze to coś od siebie. Istnieje mnóstwo sportretowanych twarzy, era internetu zalewa nas różnego rodzaju zdjęciami codziennie, ale tych naprawdę dobrych i prawdziwych jest bardzo niewiele. Doceniam zdjęcia naturalne i nie mówię tylko i wyłącznie o portrecie, gdyż samo jego pojęcie można definiować bardzo szeroko.

Mój przepis na dobry portret to... mam nadzieję, że kiedyś go poznam.

Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator
Fotografia autorstwa Radosława Watora
fot. Radosław Wator

Łukasz Pietrzak

red. Kamil Dratwa

plfoto.com/1792435/autor.html

Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak

Dlaczego zdecydowałeś się fotografować sam siebie? Czujesz potrzebę uzewnętrznienia się? Jesteś typowym ekstrawertykiem?

Kiedy przeczytałem po raz pierwszy to pytanie, na moich ustach pojawił się uśmiech, ponieważ dotarło do mnie, że faktycznie, właśnie w taki sposób mogę być odbierany. Muszę jednak zaprzeczyć tej interpretacji i pokrótce wyjaśnić w jaki sposób znalazłem się przed obiektywem.

Moja przygoda z fotografią trwa już bardzo długo, jednak zaczęła nabierać prawdziwego tempa kiedy kupiłem moją pierwszą lustrzankę (Pentax K200D). Nowe możliwości aparatu skłoniły mnie do tworzenia, kreowania własnej perspektywy oraz nauki. Doprowadziły mnie do momentu kiedy chciałem przedstawić coś więcej, a najlepiej przedstawić to za pomocą "kogoś", czyt. osoby.

Niestety czułem dość silny opór przed fotografowaniem ludzi, głównie obawiałem się czy za pomocą aparatu przedstawię ich we właściwy sposób - taki, który usatysfakcjonuje mnie i przede wszystkim modela. Z pomocą przyszedł mi drewniany pajacyk malarski, którego można było dowolnie wymodelować. Praca z modelem, który nie narzeka i jest całkowicie dyspozycyjny, sprawiła, że już bez żadnych przeszkód mentalnych mogłem kontynuować moją przygodę z fotografią.

Drewniany model stał się moim symbolem, a zdjęcia były kilkukrotnie publikowane na łamach miesięcznika o fotografii. Zmotywowało mnie to do nauki i wzbudziło apetyt na nieco inne budowanie przekazu. Niestety nadal odczuwałem opór przed fotografowaniem innych ludzi - stąd właśnie tu narodził się pomysł, aby stanąć przed obiektywem aparatu.

Autoportret, jak to później się okazało dał mi większe możliwości, które przyczyniły się do pierwszych sukcesów - moje fotografie były wielokrotnie publikowane w magazynie fotograficznym, zdobywały podium na portalach fotograficznych i były wyróżniane na innych stronach internetowych. Sama idea autoportretu, dała mi olbrzymie chęci do powiększenia i zdobywania wiedzy na temat wykonywania tego rodzaju fotografii oraz do pracy nad samym sobą! Postanowiłem intensywnie poszerzać swoją wiedzę kształcąc się w środowisku wybitnych fotografów, modelek i modeli na różnych warsztatach czy kursach. Zaowocowało to chęcią przełamania oporu w robieniu zdjęć innych osób. Dziś nie twierdzę, że bariery zostały całkowicie usunięte, ale moja chęć do fotografowania ludzi jest już duża i cały czas rośnie.

Bardzo często czuję potrzebę wyrażenia czegoś za pomocą fotografii. Nie do końca akurat muszę być na niej ja, chociaż to bardzo miłe, kiedy moja osoba przedstawia pewne postaci, które po jakimś czasie stają się rozpoznawalne. Podczas wykonywania sesji na których jestem jednocześnie fotografem i modelem traktuję siebie jak narzędzie, za pomocą, którego mogę coś wykreować. Być może osoby, które mnie poznały osobiście zaprzeczą temu, jednak ja sam, zdecydowanie mogę napisać, że jestem... przeciwieństwem ekstrawertyka. Potrzebuję trochę czasu i przełamania własnych barier aby móc poczuć się choć troszkę ekstrawertykiem pośród innych osób.

Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak

Jesteś konstruktorem - czy umiejętności techniczne pomagają Ci w fotografii?

Zdecydowanie przydają się podczas budowy elementów pomocniczych, które stosuję podczas wykonywania zdjęć.

Twoje portfolio jest dosyć młode - jak widzisz swoją przyszłość jako fotograf? W jakim kierunku chcesz się rozwijać? Co chciałbyś osiągnąć?

Każdy kto zaczyna i chce fotografować, marzy o tym by pracować w tym fachu i nie inaczej jest ze mną. Moment, w którym obecnie się znajduję jest czasem kreowania własnego stylu, zastanawiania się i szukania tego co chciałbym fotografować. W tej chwili nie potrafię przewidzieć co przyniesie mi przyszłość w fotografii, jednak coraz częściej myślę o fotografii produktowej, ale skompono-wanej w nieco inny sposób niż produkt na białym tle.

Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak
Fotografia autorstwa Łukasza Pietrzaka
fot. Łukasz Pietrzak

"Polska - Senegal"

tekst i zdjęcia Jerzy Rzechanek

jerzyrzechanek.blogspot.com

Strefa kibica w średniej wielkości śląskim mieście. Dzieci, dorośli, trzeźwi i pijani. Nadzieja i wkradające się coraz większe rozczarowanie. 30 stopni! Na koniec brakowało już tylko solidnego deszczu...

Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek

Nieboczowy znikają I.

tekst i zdjęcia Michał Patroń

michalpatron.art

11 lipca 2017. Dobiega końca przesiedlanie mieszkańców podraciborskiej wsi. W niedalekiej przyszłości ten teren ma być dnem zbiornika "Racibórz Dolny". Polder będzie chronił przed powodzią Opolszczyznę. Obecnie duża część budynków jest już wyburzona, zrównano z ziemią remizę, kościół, przeniesiono cmentarz. Intensywne prace trwają dalej - wszystkie grunty będą docelowo zaorane. We wsi mieszka jeszcze kilka rodzin, ale z końcem sierpnia wszyscy bez wyjątku muszą opuścić swoje domy. "Nowe" Nieboczowy odtworzono 7 km na południowy wschód od tego miejsca.

Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń

Konserwa z PRL:
dokument koloryzowany.

red. Kamil Dratwa

Pan Zdzisław to pięćdziesięcioletni biznesmen z branży nieruchomości. Można powiedzieć, że jest dość typowym przedstawicielem swojego gatunku: ma absurdalnie duży samochód i jeszcze większy zegarek, a jego kolorowe mokasyny i koszulka polo są warte tyle ile moje dziewiętnastoletnie auto. Bardzo łatwo zaszufladkować taką osobę, chyba, że nagle zaczyna opowiadać o czymś innym niż pieniądze, np. o życiu, wspomnieniach i fotografii.

Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław

Pan Zdzisław: W 1976 roku pojechałem z rodzicami nad morze. To był dla mnie pierwszy tak daleki wyjazd, wcześniej nie mieliśmy wakacji, bo rodzice oszczędzali na dom. Ojciec był tokarzem, matka pracowała na kolei, typowi przedstawiciele klasy robotniczej tamtych czasów. Wtedy nie przypuszczałem, że ten wyjazd pozostawi aż tak trwały ślad w mojej pamięci.

Nigdy wcześniej i nigdy później lato nie było tak wspaniałe. Ojciec nauczył mnie jeździć maluchem, zbudowaliśmy razem mały domek na drzewie dla mojej młodszej siostry, pierwszy raz spróbowałem piwa i pierwszy raz trzymałem dziewczynę za rękę. Rodzice ostatecznie rozeszli się w 1978 i nigdy nie wybudowali razem domu.

Wspomnienie tamtych wakacji zawsze było i w dalszym ciągu jest we mnie żywe. Aż do końca szkoły łudziłem się, że to wszystko wróci, że rodzina się zejdzie, że jeszcze gdzieś pojedziemy. Niestety, to nigdy się nie stało. Życie nie znosi próżni, więc wypełniłem je sobie alkoholem, używkami i muzyką. Odwyk i dziesięć lat wyrwane z życiorysu było ceną jaką zapłaciłem za rozpad małżeństwa moich rodziców. Teraz już dbam o zdrowie, ale dalej uwielbiam chodzić na koncerty.

Wtedy nad morzem mieszkaliśmy w domu kempingowym, typowym dla tamtego okresu: boazeria, drewniana podłoga, tandetne obrazki, brzydkie kolory, rzemieślnicze meble, lodówka, która prawie chłodziła i kuchenka okropnie śmierdząca gazem. Oczywiście na wyposażeniu był też składak z koszykiem żeby jakoś przywieźć zakupy. Pamiętam to wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Wtedy, dla mnie ten dom był najpiękniejszym miejscem na ziemi.

Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław

Dom w którym teraz jesteśmy kupiłem w 2014 roku od starszego Pana - on nie miał już sił żeby się nim zajmować. Wybudował go na początku lat siedemdziesiątych i od tamtego czasu nic się tutaj nie zmieniło. Kiedy pierwszy raz wszedłem do tego domu, wszystko odżyło: tamto lato, tamten klimat, kolory, zapachy, uczucia. Mam żyłkę do handlu i lubię negocjować, ale w tym przypadku po prostu umówiłem się z właścicielem na sprzedaż i do transakcji doszło jeszcze w tym samym tygodniu. Nie negocjowałem, ale właściciel był tak miły, że zostawił mi swojego składaka - bardzo się z tego ucieszyłem.

Na początku bywałem tutaj tylko kilka razy w roku, żeby odpocząć i “naładować baterie”. Z czasem te wizyty zaczęły się przeciągać: dwa tygodnie, miesiąc i w końcu całe wakacje. Teraz mieszkam tu przez większą część roku. Zawsze lubiłem mechanikę, więc zorganizowałem sobie warsztat. Udało mi się naprawić stary motorower, ale w planach mam coś większego, chcę kupić i odrestaurować Skodę 105, marzenie mojego ojca, którego nigdy nie spełnił.

Oczywiście robię też zdjęcia. Staram się dokumentować to co mnie otacza. Uwielbiam detale i na tym głównie się koncentruję. Moje zdjęcia są proste, ale wierzę, że mają pewną wartość. Fotografuję przedmioty i wnętrza, które jeszcze kilka lat temu dla większości ludzi były po prostu dziadowskie. Teraz to podejście się zmienia, a mój sentyment do tamtych czasów podziela wiele osób. Ostatnio wpadłem na chwilę do znajomego z czasów szkoły, kiedy pokazałem mu kilka zdjęć na tablecie, to już mnie nie wypuścił, wypiliśmy całą butelkę whiskey wspominając stare czasy. Wspomnienia mają ogromną moc.

Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław

Jestem w trakcie rozwodu, dla mnie to bardzo osobista porażka, bo nigdy nie chciałem powtórzyć błędu swoich rodziców. Niestety moja żona, która jest dużo młodsza, nie potrafiła znieść mojego zamiłowania do starych czasów. Dorastała już w latach dziewięćdziesiątych i zupełnie nie czuje klimatu rodem z PRLu. Ja za to przestałem czuć klimat teraźniejszości, kolejny samochód za kilkaset tysięcy, wyjazd do Dubaju czy imprezy w modnych klubach już zupełnie mnie nie ruszają, to wszystko stało się dla mnie puste i bez życia. W ten sposób nasze drogi się rozeszły.

To miejsce, te fotografie i odzyskane znajomości z dawnych czasów pozwalają mi przetrwać. Szczególnie teraz, gdy moje małżeństwo się rozpada. Dla mnie w tym właśnie tkwi siła zdjęć, dokumentujesz swoje środowisko życia, swój świat i zawsze, nawet w trudnej sytuacji możesz do tego wrócić, znaleźć punkt zaczepienia w rzeczywistości. Bardzo namawiam wszystkich do fotografowania swojego otoczenia, nawet jeśli teraz wydaje się to nudne i bez sensu to w przyszłości może mieć ogromną wartość.

Pamiętajcie, że chwila, która trwa może być najlepszą z Waszych chwil.

Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław
Fotografia autorstwa Pana Zdzisława
fot. Pan Zdzisław

"Konserwa z PRL: dokument koloryzowany" - Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

AF Kolorowo

Grupa AF13

af13.pl

"AF13 Kolorowo" to kolejna wystawa ogólnopolskiej fotograficznej grupy twórczej Art Fokus 13, zorganizowana w sosnowieckim ArtKwarium. Tym razem, grupa wypowiedziała saię poprzez kolor, stając nieco w opozycji do poprzedniej wystawy pod tytułem "Portret nieoczywisty", która składała się z fotografii czarno-białych o dużym ładunku emocjonalnym.

Pokazane prace mają silne walory dekoracyjne. Zdjęcia cechują się mocno pozytywnym przekazem, bawią, rozświetlają codzienność, stanowią barwne dopełnienie szarej, grudniowej rzeczywistości. AF13 tą wystawą zwraca uwagę na barwy, które żyją między nami, ale w świecie szumu wizualno informacyjnego, czasem pozostają niezauważone.

Więcej o wystawie: facebook.com/events/613874412361885/, af13.pl/?page_id=1376

Fotografia autorstwa Anety Mudyny
fot. Aneta Mudyna
Fotografia autorstwa Barbary Prasnowskiej
fot. Barbara Prasnowska
Fotografia autorstwa Bogusława Dudziaka
fot. Bogusław Dudziak
Fotografia autorstwa Elżbiety Weendy
fot. Elżbieta Weenda
Fotografia autorstwa Mariusza Broszkiewicza
fot. Mariusz Broszkiewicz
Fotografia autorstwa Rafała Kalinowskiego
fot. Rafał Kalinowski
Fotografia autorstwa Zygmunta Beslera
fot. Zygmunt Besler

obscurny.com

Każda fotografia prezentowana na łamach magazynu "Obscurny" stanowi własność jej autora.
Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody autora jest zabronione.