Magazyn obscurny

Nr XIII

Okładka:
Okładka: Jerzy Rzechanek

Liczba 13 bywa ambiwalentnie kojarzona. Niewątpliwie budzi wiele emocji i okryta jest pierwiastkiem magicznym. Z jednej strony jest kojarzona z pechem, ciemnością i demonami wywołując u niektórych triskaidekafobię. W przestrzeni publicznej strach ten wyrażony jest jako brak 13 miejsca w samolocie. Jest także symbolem odrodzenia i metamorfozy jak na przykład w Tarocie. W tradycji judeo-chrześcijańskiej silnie kojarzona z Bogiem, a w Chinach ludzie urodzeni 13 dnia miesiąca bywają ulubieńcami fortuny. Przed Wami 13 numer, od tematu śmierci i przemijania w In Situ Michała Patronia czy też makabrycznych wizji Norberta Mierzwy po Ofelię Pauliny Kościk i mistyczne zdjęcia Hany Navrátilovej. Chciałoby się powiedzieć, że to nie przypadek, ale to przez moje umiłowanie do teori spiskowych.


~ Magdalena Napierała

Marzenie introwertyka

fot. Magdalena Napierała

magdalenanapierala.tumblr.com

Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała

Zameldować się w hotelu, gdzieś na północy. Piach miesza się ze śniegiem. Czuć pustkę, smarki zamarzają w nosie. Wille czekają na słońce. Morze odpoczywa, tawerny zasypane są śniegiem. Na ulicach kręcą się miejscowi, ochroniarze i ludzie morza. Nie przywiozę stąd muszelek, spełnię tylko marzenie introwertyka.

Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała
Fotografia autorstwa Magdaleny Napierały
fot. Magdalena Napierała

Young, freedom, flash

fot. Łukasz Żwak, red. Magdalena Napierała

Fotografia autorstwa Łukasza Żwaka
fot. Łukasz Żwak

Te zdjęcia można nazwać moim pamiętnikiem, jest to zapis ostatnich 2 lat z mojego życia, życia moich znajomych i życia przypadkowo napotkanych osób. Niektóre zdjęcia są pozowane, inne to czysty dokument. Jestem w takim wieku, w którym nic mnie nie ogranicza, nie mam nad sobą rodziców, nie muszę opiekować się dziećmi, właściwie nawet nie muszę pracować. Czasami się uczę, gram i tworzę własną muzykę. Cykl został stworzony za pomocą Polaroida.

Fotografia autorstwa Łukasza Żwaka
fot. Łukasz Żwak
Fotografia autorstwa Łukasza Żwaka
fot. Łukasz Żwak
Fotografia autorstwa Łukasza Żwaka
fot. Łukasz Żwak
Fotografia autorstwa Łukasza Żwaka
fot. Łukasz Żwak
Fotografia autorstwa Łukasza Żwaka
fot. Łukasz Żwak

Hana Navrátilová

red. Magdalena Maligłówka

facebook.com/Nhena-2024165054466475/

Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová

Hanę zajmuję głównie temat kobiecości - zarówno w malarstwie, fotografii, jak i na prowadzonym blogu. Owe fascynacje były bardzo silnie wyczuwalne podczas licznych rozmów, które miałyśmy okazję przeprowadzić. Jak sama przyznaje, od czasów liceum mocno identyfikuje się z tajemniczą siłą, znajdującą ujście w prezentowanej twórczości. Możemy w niej rozpoznać znane i ważne zagadnienia - problem własnej seksualności, emancypacji, macierzyństwa. Niezwykle często Hana stara się uchwycić mistyczną stronę kobiecości.

Jej portrety przywołują na myśl postacie znane nam z mitycznego, zapomnianego świata: kobieta-czarownica, szamanka, znachorka, “ta, ktora wie”. Jak sama mówi, jej fotografie muszą być blisko życia, stanowić część procesu samopoznania. Są cenne głównie jako źródło głębokiego przeżycia dla niej samej. Hana sama jest swoja główną modelką i uważa za nienaturalne fotografowanie innych ludzi. Kiedy podczas jednej z naszych pierwszych rozmów zapytałam, dlaczego tworzy głównie akty, odpowiedziała z rozbrajającą szczerością i prostotą - ubrania mnie denerwują, zakrywają prawdę

Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová
Fotografia autorstwa Hany Navrátilovej
fot. Hana Navrátilová

Epizod 1: Pielgrzymka Młodzieży Narodowej

fot. Jerzy Rzechanek

jerzyrzechanek.blogspot.com

Częstochowa, Jasna Góra.

Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek
Fotografia autorstwa Jerzego Rzechanka
fot. Jerzy Rzechanek

In Situ

fot. Michał Patroń, tekst: Tymoteusz Słowik

youtube.com/watch?v=l3Qq3zWYG6o, michalpatron.art

Mozaika obrazów z bezdroży usianych trupami.

Z czasem oswajamy się z rzeczywistością i zapominamy, że wszystko jest inne
niż się "na oko" wydaje.
Przeceniamy życie, które jest jedynie przypadkową, bulgoczącą
konsekwencją ewolucji materii i wcale nie musi się toczyć.
Żyjemy, tak jak się zwykło żyć, w stygnącym, zagadkowym,
drapieżnym, pełnym śmierci i rozkładu kosmosie.

Nowotwory pączkujące z głowy.
Pękanie kości.
Tryskanie krwi.
Butwienie kręgosłupa.
Grot spod ziemi w serce, w mięsień, w plecy, w oko.
Życie pali się w wielkim ogniu słońc. Woda wysycha. Boli głowa.

In Situ - w swoim pierwotnym, naturalnym położeniu, miejscu.

Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń
Fotografia autorstwa Michała Patronia
fot. Michał Patroń

Głębia Spojrzenia

Ogólnopolski studencki konkurs fotograficzny

glebiaspojrzenia.com.pl

Nie wystarczy profesjonalny sprzęt fotograficzny i bilet lotniczy w najbardziej odległy zakątek świata, aby móc zrobić dobre zdjęcie. O wiele ważniejsze jest serce, którym maluje się obraz po naciśnięciu spustu migawki oraz wrażliwość, jakiej nie można kupić za żadne pieniądze. Taka jest właśnie idea Głębi Spojrzenia - ogólnopolskiego konkursu skierowanego do studentów fotografujących amatorsko.

Zaproszenie do wzięcia w nim udziału skierowane jest do społeczności akademickiej, która pragnie rozwijać swoją artystyczną pasję i dzielić się jej efektami z szerszym gronem odbiorców. Poprzednie edycje konkursu cieszyły się dużym zainteresowaniem studentów, a także mediów. W 9. odsłonie Głębi Spojrzenia nadesłano łącznie kilkaset zdjęć w 3 kategoriach:

  • Kategoria I: Postacie w migawce – human story: portrety osób znanych i nieznanych, grupy społeczne
  • Kategoria II: Dzieła codzienności – fotofelieton: wycinek rzeczywistości
  • Kategoria III: Historie prawdziwe – mały fotoreportaż (3 fotografie)

Obrady jury konkursowego odbyły się 9 kwietnia. W tym roku zgłoszone prace ocenili: Bartłomiej Jurecki, Mateusz Skwarczek, Elizabeth Shabo, Mateusz Mrozowski, Grzegorz Kosmala, Paweł Płaneta, Anna Zborowska, Robby Cyron oraz Tomasz Wiśniewski.
Uroczysty wernisaż miał miejsce 19 kwietnia w Strefie Studenckiej UJ.
Organizatorem Konkursu jest Koło Naukowe Studentów Dziennikarstwa UJ, zaś współorganizatorem Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ.

Obscurny miał zaszczyt być patronem medialnym tego wydarzenia, prezentujemy subiektywny wybór nagrodzonych prac i zachęcamy do śledzenia przyszłych edycji konkursu. glebiaspojrzenia.com.pl

Fotografia autorstwa Wiolety Krzemińskiej
"Obiad u dzieci", fot. Wioleta Krzemińska, wyróżnienie w kategorii Dzieła codzienności.
Fotografia autorstwa Martyny Kubickiej
"My Portowcy, My Portowcy", fot. Martyna Kubicka, wyróżnienie w kategorii Dzieła codzienności.
Fotografia autorstwa Urszuli Kocjan
"Albania to raj", fot. Urszula Kocjan, III miejsce w kategorii Dzieła codzienności.
Fotografia autorstwa Kosmy Kołodzieja
"Wiosenne porządki", fot. Kosma Kołodziej, II miejsce w kategorii Dzieła codzienności.
Fotografia autorstwa Jakuba Stępnia
"Opowieść o mnie samym", fot. Jakub Stępień, III miejsce w kategorii Historie prawdziwe.
Fotografia autorstwa Andrzeja Błońskiego
"Drzwi do innego świata - chasydzi w Polsce", fot. Andrzej Błoński, II miejsce w kategorii Historie prawdziwe.
Fotografia autorstwa Magdaleny Kacperek
"Baletnice", fot. Magdalena Kacperek, I miejsce w kategorii Historie prawdziwe.
Fotografia autorstwa Bartosza Toboły
"W oparach codzienności", fot. Bartosz Toboła, wyróżnienie w kategorii Dzieła codzienności.

Norbert Mierzwa

red. Kamil Dratwa

plfoto.com/1792757/autor.html

Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa

Jak doszedłeś do estetyki mroku?

Trudno stwierdzić jak do tego doszedłem. W każdym "pięknym" zdjęciu próbuję umieścić szczegół, który zmusi odbiorcę do zastanowienia, czasem wychodzi mrocznie, ale jak to w życiu bywa - piękne są tylko chwile. Poza tym, wszędzie pełno jest prac z zapierającymi dech krajobrazami, kwiatami czy modelkami. Owszem są one bardzo dobre, ale cóż mają do przekazania poza walorami estetycznymi?

Co chcesz przekazać poprzez swoje zdjęcia? Jak chcesz wpłynąć na odbiorcę?

Chcę skłonić odbiorcę do zatrzymania się na moment. Żyjemy tylko przez ściśle określony czas, jeśli ktoś zwróci uwagę na moje zdjęcie i się nad nim zastanowi to wtedy “zabieram” mu te kilka chwil - to oznacza, że taka praca jest naprawdę wartościowa. Często poruszam tematykę religii i śmierci - chcę wyłuskać z każdego kadru tę odrobinę brudu, niedoskonałości - wszystko po to by zmusić do chwili zadumy. Przestałem też tytułować zdjęcia, aby nie narzucać odbiorcy mojego toku myślenia, niech każdy sam dojdzie do własnych wniosków. Niektóre interpretacje zaskakują samego mnie.

Na niektórych Twoich pracach widzimy dziecko. Czy nie uważasz, że wpisywanie dziecka w akurat taki (dość mroczny) styl może budzić kontrowersje? Czy spotkałeś się z jakimiś krytycznymi uwagami na ten temat?

Tak, portretuję zazwyczaj swoje dzieci. Zwykle fotografia dziecka przedstawia delikatność, ufność i bezbronność przez co wymusza specyficzny odbiór - przeważnie jest to słodki dzidziuś w koszyczku lub dziewczynka w cudnej sukni z wianuszkiem na głowie. Ja staram się przedstawić dziecko w nieco innym świetle, jednak nie odbierając mu dziecięcych cech, które mocno wybrzmiewają skontrastowane z mrocznym klimatem. Zgadzam się, że może to być źle postrzegane przez niektórych, ale nie spotkałem się jeszcze z negatywnymi uwagami. Jeśli do kogoś nie przemawia moja praca to jej nie ogląda.

Czy myślisz, że kiedyś to wszystko się skończy - tzn., że przestaniesz robić zdjęcia?

Nie zastanawiałem się nad tym. Bardzo lubię fotografować i mam mnóstwo pomysłów. Oczywiście jako amator muszę się wiele nauczyć. Robię też mnóstwo zwykłych zdjęć, nie zawsze są one w takim mrocznym klimacie.

Jesteś “metalowcem”? Czy muzyka ma jakiś wpływ na Twoje fotografie?

Ciekawe skąd te wnioski? Owszem, wyrastałem na gruncie naprawdę czarnego metalu, początki lat dziewięćdziesiątych obfitowały w kapele przy których dzisiejsi wykonawcy to ministranci. Dziś słucham wszystkiego wartościowego - może tylko unikam roześmianych, pustych przebojów z radiowych list przebojów. Muzyka jest nieodłączną częścią mojej pracy przy zdjęciach.

Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa
Fotografia autorstwa Norberta Mierzwy
fot. Norbert Mierzwa

To ja, Ofelia

fot. Paulina Kościk, red. Kamil Dratwa

Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk

Ofelia to postać tragiczna. Dlaczego wybrałaś taki temat? Jak myślisz, dlaczego artyści często sięgają po “ciężkie” tematy jak nieszczęście, obłęd czy samobójstwo?

Moja Ofelia owszem jest tragiczna, ale nie - jak mogłoby się wydawać - makabryczna. To przede wszystkim kobieta, która poszukuje. Kobieta, która stała w miejscu, nieświadoma siebie i świata. Taka, która pozwalała dyrygować innym. Dzięki próbie wyzwolenia dochodzi do przemiany - Ofelia otwiera oczy. Niestety, to co widzi jest smutne i to największy tragizm tej postaci.

Jednak w tej samoświadomości jest jednocześnie coś wspaniałego: droga ku prawdzie, bo prawda jakakolwiek by nie była zawsze jest dla mnie czymś pięknym. Dlatego moje fotografie mimo ciężkiego tematu, zachowują estetykę zmysłowości, eteryczności i delikatności. Nie ma tu kazirodztwa, kanibalizmu czy innych aktów przemocy, choć mogłyby być… bo bazowałam przecież na HamletMaszynie, który jest przepełniony takimi wizjami.

Wybrałam Szekspira ponieważ Hamlet i Ofelia to postaci, które dążą do prawdy. Każda na swój sposób. Większość twórców czegoś szuka - w sobie, w świecie… być może dlatego często decydują się na trudne tematy? Jest taki cytat, przekazał mi go pewien genialny człowiek, któremu dużo zawdzięczam: „smutek nie rodzi się nigdy w głupocie, ale w mądrych ludziach”. Im dalej w las, tym ciemniej. Co nie znaczy, że mamy wpadać w obłęd, depresję i myśli samobójcze. Tym mocniej trzeba się cieszyć z tych małych rzeczy, które są nam dane. Choćby ze słońca, wiatru i mojej pierwszej (udanej) wystawy. W mojej tragedii nikt przecież nie ginie. Ofelia żyje i zwraca się do widzów pytaniami na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Sam tytuł “To ja, Ofelia” można różnie interpretować - zastanawiam się, czy tytułowe “ja” to ty? Gdzie umieścisz siebie w kontekście tych fotografii - jesteś narratorem czy może chcesz za pomocą tych zdjęć przekazać historię, która dotyczy cię bezpośrednio?

Taki był zamysł. Nie znoszę jednoznaczności. Zagadka i tajemnica - lubię bazować na tych dwóch składnikach. Uchylę jednak nieco rąbka tajemnicy. Temat tych fotografii dotyczy mnie tak samo, jak każdego innego. Taki był cel. Widzę siebie zarówno jako narratora i bohatera, jako aktora i reżysera. Dla mnie opowieść ta ma wymiar uniwersalny.

Zachęcasz odbiorców do podróży w głąb siebie a czy tworzenie tych fotografii było taką podróżą dla ciebie? Czy stałaś się inna po wykonaniu tych prac?

Zdecydowanie. To była wielka podróż. I to podróż przez nieznane... pełna zakrętów, wybojów, ślepych uliczek, pułapek. Jakbym szła przez gęsty las i odsuwała wszystkie zasłaniające drogę haszcze, gałęzie i krzaki. Na początku wertowałam teksty literackie – Hamleta i HamletMaszynę. Grzebałam i grzebałam... tak wyglądał proces twórczy. Pytania nasunęły się same: dlaczego w tych wielowątkowych utworach dotykają mnie te a nie inne rzeczy?

To była podróż w znaczeniu metaforycznym, ale też fizycznym. Był np. taki moment w historii powstawania tego projektu, że rzeczywiście szłam przez las. Pojechałam do Pani Lidii z Zielonki pod Warszawą po dwumetrowe lustro. Pojechałam kolejką. Okazało się, że powrót już nie jest taki prosty, bo następna kolejka jest za 4 godziny, a ja na 12.00 muszę zdążyć do pracy. Do najbliższego przystanku trzeba było przejść kilometr przez las. Więc szłam… z dwumetrowym lustrem przez las. Prawie jak dwaj ludzie z szafą w filmie Polańskiego, tylko, że u mnie był jeden człowiek z lustrem. Na szczęście podrzucił mnie cudowny Pan Władek, nadrabiając przy okazji kawał drogi. Dziękuję kochani!

Realizacja części ekspozycyjnej pełna była takich momentów. W pierwszym projekcie w galerii miały stanąć dwa dwumetrowe lustra. Obdzwoniłam wszystkich szklarzy, stolarzy, grupy remontowe, mieszkańców Pragi, ale w tak krótkim czasie było to trudne do realizacji w sposób bezpieczny dla zwiedzających. Ostatecznie zakasałam rękawy (wraz z moją dzielną złotą rączką - Lilią Byasharową) i próbowałam stworzyć własne lustro ze styropianu i okleiny. Prace były dość nieudolne, ale jakaż to była przygoda! Dzięki „Ofelii” umiem obsłużyć wiertarkę, wałek do okleiny, wiem czym się różni płyta HDF od OSB, potrafię znaleźć styropian na odpowiednim dziale w sklepie budowlanym. Zgłębiłam wiedzę tajemną, której wcześniej nie miałam okazji poznać.

Czy się zmieniłam? Na pewno. Dzięki Ofelii odpowiedziałam sobie na pytania, które mnie wówczas nurtowały. Teraz oczywiście mam już nowe. Dlatego zaczynam pracę nad kolejną historią.

Co czujesz podczas fotografowania? Czy w ogóle myślisz wtedy o uczuciach? Na czym najbardziej koncentrujesz się podczas sesji?

Moje prace to emocje obleczone w fotografie - na to stawiam największy nacisk. Technika, światło i obróbka mają na celu wyłącznie uwydatnienie pewnych stanów emocjonalnych. W przypadku Ofelii potrzebne były bodźce zewnętrzne, żeby takie stany wywołać. Praca przypominała pracę z aktorami. Szukałam intencji i sposobów na ich przekazanie. Badałam jak reaguje ciało, obserwowałam napięcia w ciele. Często miałam w głowie jakiś kadr wyjściowy, który potem ulegał zmianie. Zatem jeśli jest to fotografia kreacyjna myślę o emocjach, które chcę przekazać. Jeśli robię np. portrety przyjmuję to co ktoś mi daje w danym momencie. Nie manipuluję, szukam autentycznych emocji.

Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk
Fotografia autorstwa Pauliny Kościk
fot. Paulina Kościk

Karina Żurawska

red. Kamil Dratwa

Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska

Zauważyłem, że kiedy fotografujesz ludzi dominują u ciebie głównie dwa typy ujęć: bliski portret lub krajobraz, gdzie ludzka postać jest mała, ledwie zarysowana. Dlaczego fotografujesz właśnie w taki - skrajny - sposób?

To ma swój początek w moich pierwszych (jeszcze cyfrowych) fotografiach. Wychowałam się na wsi, gdzie te ogromne przestrzenie otaczały mnie zewsząd, a ja czułam się tym trochę przytłoczona i mała. Chyba właśnie tak wyklarował się mój sposób fotografowania krajobrazów. Pewnie podświadomie uwydatniam na zdjęciu to, co jest na nim najważniejsze – stąd ciasne kadry przy portretowaniu ludzi. Często nie zastanawiam się nad tym, dlaczego “coś” robię w fotografii, ale czuję, że jest to dla mnie odpowiednie.

Co ci daje fotografowanie - jakie emocje w tobie wywołuje?

Fotografia daje mi przede wszystkim możliwość pokazania czegoś w taki sposób, w jaki widzę to tylko ja, dopiero później patrzą na to inni ludzie, właśnie przez ten - mój - pryzmat. Fotografia jest też formą swobodnej wypowiedzi albo przepracowania tematu z którym nie mogę sobie poradzić w życiu. Wszystko, co mnie spotyka ma jakieś odbicie w moich zdjęciach.

Czy mogłabyś odnaleźć się w innej dziedzinie sztuki? Co by to było?

Mogłabym i poniekąd odnajduję się na co dzień – studiuję intermedia na Akademii Sztuk Pięknych, gdzie próbowałam wielu, czasami bardzo różnych od siebie form wypowiedzi artystycznej. Intermedia dają bardzo wielkie pole do eksperymentowania i szukania swojej drogi, nie pozwalają zamknąć się tylko na jedną dziedzinę sztuki i trochę właśnie tym kierowałam się przy wyborze studiów. Jednak dzisiaj trochę już mnie to uwiera, coraz częściej dostrzegam w sobie chęć realizowania własnych projektów, zamiast tych intermedialnych eksperymentów. Być może oznacza to, że odnalazłam już swoją artystyczną drogę – a to dobrze. Ciągle jednak lubię się uczyć i próbować nowych rzeczy, więc ten przewrotny charakter moich studiów pewnie temu właśnie służy i warto to pogodzić. Dla rozwijania własnej wrażliwości fotografuję i czasami piszę, obecnie pracuję nad projektem łączącym obie te aktywności.

Dlaczego robisz zdjęcia analogiem?

Jest milion powodów, dla których fotografia cyfrowa nigdy nie dorówna analogowej i ja próbuję tego analogowego ducha nadal utrzymać przy życiu – zwłaszcza dzisiaj, kiedy każdy jest fotografem, bo każdy ma iPhone'a i wrzuca zdjęcia do sieci. Fotografia analogowa uczy pokory i cierpliwości: nie ma tu miejsca na przypadek i setki zdjęć seryjnych, bo klisza ma te kilkadziesiąt klatek, a nie tysiące MB pojemności. Analog wymaga więcej myślenia, większego zastanowienia się. Często w ostatniej chwili rezygnuję z naciśnięcia spustu migawki, bo wiem, że zdjęcie nie będzie tak dobre, jak bym chciała i zatrzymuję to miejsce na kliszy na inny kadr. Gdybym fotografowała cyfrowo, pewnie w każdej z tych chwil “klikałabym” mimo wszystko i nigdy później nie wracała do tych zdjęć.

Masz jakieś porady dla osób zaczynających przygodę z analogiem?

Tak: nie słuchajcie porad innych i uczcie się sami. Potrzeba wielu błędów i nieudanych klisz, aby wreszcie zacząć robić zdjęcia.

Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska
Fotografia autorstwa Kariny Żurawskiej
fot. Karina Żurawska

Fotobieda

red. Kamil Dratwa

Fotobieda czyli jak zostać fotografem za darmo (prawie).

Kilka dni temu, przeglądając jedno z for fotograficznych natknąłem się na klasyczny wątek z rodzaju “Jaki aparat dla początkującego do 1000zł?”. Sprzęt nigdy nie był dla mnie priorytetem, ale nie ukrywam, że czasem lubię poczytać o technice, szczególnie jeśli w grę wchodzą budżetowe rozwiązania. Niestety, w tym konkretnym przypadku nie dowiedziałem się niczego przydatnego, ponieważ szybko wyszło na jaw, że autorowi nie chodziło o 1000zł, tylko o 10000zł - po prostu mój mózg nie rejestruje tego typu kwot, przynajmniej jeśli chodzi o sprzęt foto.

Zainspirowany moją pomyłką postanowiłem przeszukać internet pod kątem porad dla osób oczekujących naprawdę tanich rozwiązań. Zaznaczam tutaj, że chodzi mi o aparaty, które umożliwiają świadome fotografowanie i faktyczną naukę - mam na myśli modele posiadające tryb manualny, optyczny zoom oraz inne opcje znane z nieco bardziej profesjonalnego sprzętu. Okazuje się, że ciężko znaleźć jakiekolwiek sensowne informacje - a przynajmniej mi się to nie udało. W trakcie poszukiwań, przeważnie trafiałem na krótkie testy prostych kompaktów, które dają zbyt małą kontrolę nad procesem wykonywania zdjęcia. Zdarzają się też porady typu “aparat za tysiaka nie ma sensu, kup lepszego smartfona”. Konkretnych zaleceń dla osób, które mają mocno ograniczony budżet, ale chciałyby fotografować “na serio” w zasadzie nie ma.

Oczywiście jest to dobra okazja, żeby wypełnić tą niszę na łamach naszego magazynu, ale po głębszym zastanowieniu uznałem, że polecanie modeli do 1000 zł byłoby zbyt łatwe (może w następnym numerze). Wiem, że są osoby na poważnie zainteresowane fotografią, które nie mają szans uzbierać 1000 złotych na sprzęt. W przypadku uczniów, nierzadko nawet połowa tej kwoty jest totalną abstrakcją. Nie chciałbym, żeby takie osoby myślały, że finanse ograniczają im dostęp do uprawiania tak pięknej dziedziny sztuki jaką jest fotografia. Dlatego zaczynam mocno “obscurnie”, bo od aparatu w cenie…

… do 50zł

Tak, to nie pomyłka, chodzi o aparat do pięćdziesięciu złotych, innymi słowy do pięciu paczek. Mój faworyt to Canon A520. Ten malutki kompakt był kiedyś jednym z bardziej zaawansowanych aparatów w swojej klasie. Posiada pełny tryb manualny i sporo ustawień znanych z poważniejszych “puszek”, np. możliwość ustawienia synchronizacji lampy na pierwszą lub drugą kurtynę migawki. Ponadto otrzymujemy cztery megapixele, które spokojnie wystarczą do albumowych wydruków, obiektyw o jasności f 2.6 i czterokrotny zoom optyczny. Do wad należy zaliczyć niskie maksymalne ISO (400), na szczęście długie czasy naświetlania spokojnie pozwolą na zabawę w kreatywną, nocną fotografię.

Przy zakupie trzeba sprawdzić czy dobrze działa przełącznik trybu pracy (fotografowanie/podgląd) i dźwignia odpowiedzialna za zoom. W mocno eksploatowanych egzemplarzach potrafiła szwankować automatyczna osłona obiektywu.

Aparat do 200zł

Dwie stówy to już poważna kwota, za cenę 150 - 200zł możemy znaleźć Canona S2/S3 IS. Maszyna jest już nieco poważniejsza niż A520, oferuje aż sześć megapikseli, dwunastokrotny zoom oraz ISO 800. Nie bez znaczenia jest też stabilizacja obrazu. Jednak najważniejszą cechą tego aparatu jest możliwość wgrania oprogramowania CHDK (chdk.wikia.com/wiki/CHDK). To niezależny firmware, który szalenie rozszerza możliwości sprzętu. Dzięki niemu otrzymujemy np. możliwość użycia plików RAW. Da się też uruchomić bracketing ekspozycji, detekcję ruchu czy histogram na żywo.

Przy zakupie standardowo sprawdzamy wszystkie przyciski i dźwignię zoom. Kompakty Canona z tamtego czasu miały naprawdę duże możliwości,ale jakość wykonania była - moim zdaniem - średnia. Na szczęście najważniejsze “wnętrzności”, tj. matryca, migawka, wyświetlacz są wieczne o ile ktoś aparatu nie wrzucił do morza.

Aparat do 350zł

Król budżetowych aparatów jest tylko jeden i nazywa się Fuji s9600. Rewelacyjny obiektyw z manualną zmianą ogniskowej (jak w lustrzankach) pozwala na eksperymenty z zoomem podczas ekspozycji. Matryca Super CCD ma świetny zakres tonalny i odwzorowanie kolorów. Do tego dochodzi ISO od 80 do 1600, możliwość nakręcenia filtrów bezpośrednio na obiektyw, makro od 1cm, gorąca stopka, RAW, histogram na żywo i bardzo dobra jakość wykonania. Ten aparat naprawdę jest wart wydania ponad trzech stów. Przez moje ręce przewinęło się sporo “puszek” jednak to za Fuji tęsknię najbardziej i poważnie rozważam jego ponowny zakup pomimo tego, że mam całkiem niezłą lustrzankę. Jeżeli 300 - 350zł to za dużo, można poszukać młodszych braci tego modelu, tj. s6500 lub s9500. Mają nieco gorsze osiągi ale są tańsze i to wciąż bardzo dobre aparaty - można je śmiało brać pod uwagę jako konkurencję dla Canona S2/S3.

Nie znam żadnych typowych wad Fuji s9600, jednak przy zakupie oczywiście sprawdzamy czy wszystko działa - trzeba po prostu zrobić kilka testowych zdjęć.

Aparaty, które wymieniłem są bardzo dobre jednak posiadają też pewne ograniczenia, których trzeba być świadomym. Choć nie sądzę, aby ktoś wpadł na taki pomysł, to jednak chcę jasno powiedzieć, że nie polecam nikomu fotografować takim sprzętem komercyjnie ślubu. Zastosowany w wymienionych modelach autofocus, oparty o detekcję kontrastu, jest wprawdzie precyzyjny, ale zbyt wolny, żeby uchwycić w locie pijanego wujka. Małe matryce nie radzą sobie też zbyt dobrze z szumami przy wysokich wartościach ISO i w ciemnym kościele może to być problem. Z racji małych wymiarów sensora ciężko też o tak lubiane przez wszystkich mocne rozmycie tła.

Za to wymienione propozycje dobrze sprawdzą się w praktycznie każdej innej dziedzinie fotografii. Portret, reportaż, krajobraz, street, makro, fotografia produktowa, lightpainting - tutaj sprzęt nie ogranicza aż tak bardzo i można zrobić rewelacyjne zdjęcia nawet używaną cyfrówką za 50zł. Wystarczy tylko pamiętać, że fotografia tak naprawdę nie powstaje w momencie naciśnięcia spustu migawki, a dużo wcześniej - w wyobraźni.